Gdzie nas oczy poniosą ?

     Zdarza się, że w codziennych sytuacjach nie jesteśmy pewni, w jaki sposób powinniśmy zachować się w stosunku do osób z niepełnosprawnościami. 
Spektakl ostródzkiego Teatru Przebudzeni pod tytułem "Istny Cyrk" wychodzi naprzeciw naszemu pytaniu. 
      Zamieniając teatralną scenę na cyrkową estradę, stawia przed publicznością krzywe zwierciadło, uwypuklające nasze irracjonalne zachowania
i przyzwyczajenia. Przez to widownia włącza się do spektaklu, przyjmując bez pytań rolę cyrkowej audiencji, żywo reagując na wymagający dystansu autokomizm postaci. Z tej interakcji wywodzą sie dwa przesłania. Pierwsze, kierowane do społeczeństwa, oraz drugie, do osób wciąż nie radzących sobie ze swoją niepełnosprawnością. Przede wszystkim pokazuje nam, byśmy nie reagowali w sposób przesadny na odmienność. Nie wolno nam w żaden sposób stygmatyzować niepełnosprawności ze względu na jej dysfunkcyjność. Wręcz przeciwnie, spektakl dopuszcza się w pewien sposób gloryfikacji rzadkości, wyjątkowości, choć czasem staje się ona nachalna, na siłę. Druga część przesłania-do osób, które nie akceptują swojej odmienności-zacząć się akceptować, przyjąć to, jakim się jest, zwłaszcza gdy nie ma się na to wpływu. Komunikat jest bardzo klarowny od pierwszych chwil, widz zdaje sobie z tego sprawę, niemniej spektakl potrafi utrzymać jego zainteresowanie do ostatnich sekwencji (choć są one lekko przeciągnięte). Poza szczytnym celem-niesionym przesłaniem, spektakl posiada wiele innych pozytywów.              Całe widowisko czynnie ubierane jest w ramy przez dwóch pracowników cyrku, którzy świetnie sobie w tej roli radzili. Na uwagę zasuguje przede wszystkim (zarówno wymienionych pracowników jak i cyrkowców) naturalność-każda postać jest idealnie dopasowana do odgrywającego ją aktora, kupują nas natychmiastowo, nawet w sytuacjach nieprzewidzianych przez scenariusz, co jest ogromnym plusem. Kostiumy spełniają swoje zadanie w stu procentach-podpierają w dużej mierze główne założenie widowiska-iluzji cyrku. Podobnie sprawuje się spójna, wyjątkowo autentyczna (miejscami nawet zaskakująca) scenografia, jednakże nic nie może równać się z wprowadzoną atmosferą-atmosferą swobody, zrozumienia, wspólnoty widzów oraz aktorów, czyli tego, do czego dąży w swoim źródle przesłanie spektaklu. 
      Przeglądając te recenzję po raz kolejny dochodzimy do wniosku, że trudno tak naprawdę nazwać to widowisko spektaklem. Nazwalibyśmy go raczej spotkaniem, które ma na celu nas czegoś nauczyć a w szczególności zintegrować.



M. Polasik, E. Smurzyński


Komentarze

Popularne posty