Jak sobie zagrasz, tak sobie przeczytasz.



 Tytuł recenzji jest parafrazą jednego z pierwszych przez widza tekstów podczas spektaklu "Hej, Ty" Teatru Krzyk, zagranego podczas drugiego dnia naszego festiwalu. Nie będe przytaczał żadnej konkretnej sceny. Mija się to z celem, bo potencjalnemu widzowi, który spektaklu nie widział, zniszczyłbym zabawę z oglądania. Z nieprzewidywalności spektaklu wynika siła tej sztuki, ponieważ podczas oglądania, nie sposób przewidzieć następnych wydarzeń i konsekwencji działań aktorów.
 Dekonstrukcja relacji międzyludzkich jaką możemy ujrzeć w spektaklu, jest zabiegiem świetnie zrealizowanym. Wszystko co się tu pojawia ma sens, każdej następnej scenie towarzyszy autonomiczna interpretacja, a te wszystkie razem, tworzą kompletny obraz. W spektaklu reżyserii Marka Kościółka i Anny Gwiniewskiej nie ma czegoś takiego jak spokój, tu nigdy nie wiemy w którą stronę zawirują postaci Aleksandry Czubińskiej i Nikoli Palej, gdzie skończą i jaki element rzeczywistości zaprezentują nam tym razem. Spektakl ma świetnie zbalansowany humor, powagę, słowo i ruch. Z powodu skąpych ilości treści mówionych, każda kwestia wybrzmiewa po tysiąckroć.
 Jestem na tyle zachwycony spektaklem, że ciężko doszukiwać się jakichkolwiek błędów. I chyba nie ma to większego sensu, bo skoro oglądając spektakl nie ma się do czego przyczepic, to chyba nie trzeba się ich doszukiwać na siłę. Chyba że ktoś stwierdzi, że zbyt duża ilośc wylgaryzmów stanowi problem, ale ja się z tym nie zgadzam, bo spektakl był zaje...sty i ch...j.


tadzio proste recki teatralne napisał najdłuższą recenzję w swoim życiu, którą widzicie powyżej


Komentarze

Popularne posty