Projekt Ofelia - rozmowa z Weroniką Kuśmider
Grałaś i wychowałaś się tutaj w SCKMie. Jak to jest tutaj wrócić w innej roli jako reżyser, twórca?
To jest bardzo wzruszające. SCKM to jest takie miejsce gdzie ja się uczyłam teatru i gdzie wydarzyły się rzeczy, które były niezbędne żeby ten spektakl w ogóle powstał. Jest on podsumowaniem pewnego etapu i pewnych wydarzeń, które tutaj miały miejsce. Jest to dla mnie bardzo znaczące i ważne, że wracam tutaj do tej mojej sielskiej, anielskiej krainy z dzieciństwa z czymś co jest dorosłe. Kiedy ja tutaj współtworzyłam i grałam spektakle to moja działalność była bardziej aktorska i gdzieś tam się tylko wtrącałam w reżyserię. A teraz wracam z czymś, co jest od początku do końca moim własnym tworem, naszą współpracą oczywiście, natomiast jest moje, niczyje inne.
Czemu Ofelia?
Ofelia dlatego, że z Ofelią w "Hamlecie" jest problem. Jak się "Hamleta" czyta, to Ofelia jest trochę na przyprzążkę, na dodatek. Wydaje się, że ona jest nieważna, bo "Hamlet" może się wydarzyć bez Ofelii. To się bierze z mojego buntu, że czytając "Hamleta" pomyślałam sobie, że tą Ofelię to bym wykreśliła. Nigdy też nie widziałam dobrej Ofelii w teatrze, zawsze była ona zbyt infantylna, albo naiwna. Czułam, że to w ogóle nie to, i że trzeba to jeszcze raz przeczytać i prześledzić co to za historia i co się w niej wydarza. To jest oddanie głosu Ofelii.
Ten spektakl zbiegł się też z 400-leciem śmieci Shakespeare'a i był przygotowywany po to, żeby pokazać go na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku, co się udało i bardzo się z tego cieszę. Jest więc z jednej strony spektaklem jubileuszowym, żeby oddać hołd i zmierzyć się z tym tematem w roku szekspirowskim. Z drugiej strony jest moja prywatną podróżą do świata Ofelii, by spróbować go opisać.
W spektaklu używamy nie tylko tekstu z "Hamleta", ale też "Śmierci Ofelii" Wyspiańskiego, czyli osobnej sceny dramatycznej, a także piosenki ludowe. To jest ważne, że mamy pełne teoretyczne podparcie tych wszystkich rzeczy, których używamy. Jest podparcie tego, że są to piosenki ludowe, ponieważ Shakespeare używał w piosenkach Ofelii (i my tego nie wiemy z tłumaczeń) melodii ludowych, kołysanek angielskich. Dla nas jest to nieczytelne, gdy czytamy polskie przekłady, bo nikt tego nie tłumaczy. Dlatego oddajemy tu sprawiedliwość temu wątkowi.
Ile w Tobie jest z Ofelii i czy możesz się z nią jakoś utożsamić?
Myślę, że każdy może się z nią utożsamić, to nie jest kwestia płci. Na pewno jest we mnie z niej bardzo dużo, albo było. Nie ma co oszukiwać, ale jest ta Ofelia. To są rzeczy, które są w każdym człowieku, czyli potrzeba miłości, akceptacji, ale też krzywda. Jak my się nawzajem ranimy, to rodzą się z tych krzywd rzeczy, którymi sami siebie krzywdzimy. Powstaje kontrast pomiędzy zupełną niewinnością, a tym, że im człowiek jest starszy, im więcej rozczarowań przeżywa w relacjach z innymi i z samym sobą tym trudniejsze staje się oddzielenie dobra od zła.
Dziękuję za rozmowę.
To jest bardzo wzruszające. SCKM to jest takie miejsce gdzie ja się uczyłam teatru i gdzie wydarzyły się rzeczy, które były niezbędne żeby ten spektakl w ogóle powstał. Jest on podsumowaniem pewnego etapu i pewnych wydarzeń, które tutaj miały miejsce. Jest to dla mnie bardzo znaczące i ważne, że wracam tutaj do tej mojej sielskiej, anielskiej krainy z dzieciństwa z czymś co jest dorosłe. Kiedy ja tutaj współtworzyłam i grałam spektakle to moja działalność była bardziej aktorska i gdzieś tam się tylko wtrącałam w reżyserię. A teraz wracam z czymś, co jest od początku do końca moim własnym tworem, naszą współpracą oczywiście, natomiast jest moje, niczyje inne.
Czemu Ofelia?
Ofelia dlatego, że z Ofelią w "Hamlecie" jest problem. Jak się "Hamleta" czyta, to Ofelia jest trochę na przyprzążkę, na dodatek. Wydaje się, że ona jest nieważna, bo "Hamlet" może się wydarzyć bez Ofelii. To się bierze z mojego buntu, że czytając "Hamleta" pomyślałam sobie, że tą Ofelię to bym wykreśliła. Nigdy też nie widziałam dobrej Ofelii w teatrze, zawsze była ona zbyt infantylna, albo naiwna. Czułam, że to w ogóle nie to, i że trzeba to jeszcze raz przeczytać i prześledzić co to za historia i co się w niej wydarza. To jest oddanie głosu Ofelii.
Ten spektakl zbiegł się też z 400-leciem śmieci Shakespeare'a i był przygotowywany po to, żeby pokazać go na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku, co się udało i bardzo się z tego cieszę. Jest więc z jednej strony spektaklem jubileuszowym, żeby oddać hołd i zmierzyć się z tym tematem w roku szekspirowskim. Z drugiej strony jest moja prywatną podróżą do świata Ofelii, by spróbować go opisać.
W spektaklu używamy nie tylko tekstu z "Hamleta", ale też "Śmierci Ofelii" Wyspiańskiego, czyli osobnej sceny dramatycznej, a także piosenki ludowe. To jest ważne, że mamy pełne teoretyczne podparcie tych wszystkich rzeczy, których używamy. Jest podparcie tego, że są to piosenki ludowe, ponieważ Shakespeare używał w piosenkach Ofelii (i my tego nie wiemy z tłumaczeń) melodii ludowych, kołysanek angielskich. Dla nas jest to nieczytelne, gdy czytamy polskie przekłady, bo nikt tego nie tłumaczy. Dlatego oddajemy tu sprawiedliwość temu wątkowi.
Ile w Tobie jest z Ofelii i czy możesz się z nią jakoś utożsamić?
Myślę, że każdy może się z nią utożsamić, to nie jest kwestia płci. Na pewno jest we mnie z niej bardzo dużo, albo było. Nie ma co oszukiwać, ale jest ta Ofelia. To są rzeczy, które są w każdym człowieku, czyli potrzeba miłości, akceptacji, ale też krzywda. Jak my się nawzajem ranimy, to rodzą się z tych krzywd rzeczy, którymi sami siebie krzywdzimy. Powstaje kontrast pomiędzy zupełną niewinnością, a tym, że im człowiek jest starszy, im więcej rozczarowań przeżywa w relacjach z innymi i z samym sobą tym trudniejsze staje się oddzielenie dobra od zła.
Dziękuję za rozmowę.
Renia
Komentarze
Prześlij komentarz