Teatr "Two sides of school" zaprasza do Disney Channel
Musical "Czarno ... Biało. Do zakochania jeden krok" w reżyserii Damiana Droszcza był przyjemny w odbiorze. W oczy rzucał się przede wszystkim zapał, zaangażowanie i entuzjazm młodych aktorów. Szczególnie mocnym elementem spektaklu były piosenki, dobrze przygotowani i sprawni wokalnie występujący raczyli publiczność klasykami muzyki rozrywkowej, nie tylko o tematyce miłosnej. W przedstawieniu pojawiły się, między innymi, umieszczona w tytule piosenka Andrzeja Dąbrowskiego, a także "Serduszko puka w rytmie cza cza" Marii Koterbskiej, czy "Bo z dziewczynami" Jerzego Połomskiego albo "Nie zadzieraj nosa" Czerwonych Gitar.
Duży problem stanowi określenie charakteru spektaklu, gdyż mimo ewidentnych elementów komediowych, nie wydaje mi się on pastiszem, na co wskazywałby również opis umieszczony w programie. Operowanie patosem i kiczem nie zawsze sprawiało wrażenie świadomego lub celowego, a reakcje widowni, choć głośne i pozytywne, niekoniecznie pokrywały się z oczekiwaniami aktorów.
Scenariusz bazował na schemacie typowym dla amerykańskich filmów i seriali, przedstawiających głownie szkolne życie nastolatków. Niezależnie od tego, czy miał być całkowicie wobec nich prześmiewczy, czy tylko wytykać im pewne przejaskrawienia, brakowało w nim spójności, dopracowania poszczególnych wątków. Przejścia między scenami były mało płynne, piosenki częściowo sztucznie wprowadzone.
Musical był lekki, zapewnił wiele śmiechu i rozrywki, a ogromna, pozytywna energia grupy udzieliła się publiczności.
tekst: Zuzanna Domaradzka
Duży problem stanowi określenie charakteru spektaklu, gdyż mimo ewidentnych elementów komediowych, nie wydaje mi się on pastiszem, na co wskazywałby również opis umieszczony w programie. Operowanie patosem i kiczem nie zawsze sprawiało wrażenie świadomego lub celowego, a reakcje widowni, choć głośne i pozytywne, niekoniecznie pokrywały się z oczekiwaniami aktorów.
Scenariusz bazował na schemacie typowym dla amerykańskich filmów i seriali, przedstawiających głownie szkolne życie nastolatków. Niezależnie od tego, czy miał być całkowicie wobec nich prześmiewczy, czy tylko wytykać im pewne przejaskrawienia, brakowało w nim spójności, dopracowania poszczególnych wątków. Przejścia między scenami były mało płynne, piosenki częściowo sztucznie wprowadzone.
Musical był lekki, zapewnił wiele śmiechu i rozrywki, a ogromna, pozytywna energia grupy udzieliła się publiczności.
tekst: Zuzanna Domaradzka
Komentarze
Prześlij komentarz