Teatr Tup "Jedna Chwila" - recenzja

„Jedna chwila” to monodram Teatru Tup w reżyserii Justyny Kapy i z rolą Weroniki Wilk. Autorki prezentują ustami bohaterki historię traumatycznego wydarzenia w jej życiu. Poznajemy ją w momencie, gdy pakuje się przed przeprowadzką.

Scenariusz sztuki nie pomaga Weronice w osiągnięciu wiarygodności na scenie. W pierwszej połowie zostają podane podstawowe, wyrywkowe informacje o problemach bohaterki, które mogły pośrednio doprowadzić do tragedii opisanej w połowie drugiej. Opowiedziana historia jest banalna, a tajemnica zostaje zaprezentowana w sposób przywodzący na myśl tanią, wymuszoną ekspozycję. Tekstu jest mało i samodzielnie nie rysuje on postaci bohaterki, spoczywa więc jej kreacja na barkach aktorki. Wiktoria Wilk pracowała z bardzo trudnym materiałem, opierającym się na jej umiejętnościach oraz wrażliwości i wyobraźni. Niestety nie jest w stanie ona wykreować ludzkiej postaci na scenie. Pod względem aktorstwa sztuka jest powtarzalna, bohaterka żongluje trzema formami przekazu. Po nostalgicznych, spokojnych wspominkach następuje wybuch wściekłości i wyrzutów względem świata; cykl zamyka wstrząs i łamany głos. Aktorka stosuje ten sposób wyrazu przez całą długość trwania spektaklu, i o ile podczas poszczególnych faz w jej zachowaniach mają wiarygodność, to przejścia między nimi są oczywiste i rażące. Połączenie z opisaną rutyną daje w efekcie brak więzi z widownią. Wykorzystane fragmenty filmowe w niewielkim stopniu wspierają wydźwięk spektaklu, acz one również nie osiągają w pełni swojego celu.


Damian Goliszewski

Komentarze