Teatr „W krzywym zwierciadle” spektakl „Miejsce do nazwania” - refleksje
Trzeci i ostatni już dzień festiwalu rozpoczął występ grupy „W
krzywym zwierciadle”. Czekając na
rozpoczęcie zastanawiałam się co to może być za miejsce do nazwania? Czy chodzi
tylko o miejsce bez nazwy? Czy może o nieokreśloną, zmieniającą swoje
zastosowanie przestrzeń, którą ciężko zidentyfikować? Jednak wraz z rozpoczęciem wszystko staje się
jasne, a miejsce, które trzeba nazwać, to tak naprawdę nowy dom dla
przesiedlonych Polaków.
Bohaterowie w prosty, prawie obrazowy sposób opowiadają historię osób z różnych zakątków Polski, którzy zostają zmuszeni do zostawienia swojego obecnego miejsca zamieszkania, swojego dobytku i przeniesienia się w całkiem nowe miejsce – nadmorską miejscowość zamieszkaną od dawna przez Niemców. Nie jest to proces łatwy, a tułaczce do nowego domu towarzyszy stale pytanie „Czy w ogóle znajdziemy to, czego szukamy?”.
Spektakl jest sentymentalną podróżą do przeszłości, do korzeni, do często niełatwej historii swoich przodków. Nie ogranicza się ona jednak tylko do jednej, polskiej perspektywy. Zwraca też uwagę na drugą stronę medalu, czyli na Niemców, którzy znajdują się w takiej samej sytuacji, postawieni przed faktem dokonanym, konieczności opuszczenia swojego dotychczasowego domu.
Co przykuwa uwagę, to wspaniała plastyka obrazu i wykorzystanie w zasadzie jednego rekwizytu – drewnianego pudełka, które poprzez bagaże czy domy, po pociąg i młyn, tworzy rzeczywistość i oddaje wiernie charakter tamtych czasów.
W dobie gdy media społecznościowe, ale też sztuka z teatrem włącznie, kuszą by mówić i myśleć tylko o sobie, o swojej teraźniejszości, by wykrzyczeć swoje myśli, by jak najlepiej się zaprezentować, spektakl teatru „W krzywym zwierciadle” ( jak z resztą wiele innych spektakli prezentowanych na tym festiwalu) wraca do przeszłości, do własnych korzeni. Zadaje pytanie co nas ukształtowało, w jaki sposób nasza przeszłość i przodkowie odcisnęli w nas swój ślad?
A może po prostu, tak jak mi pozwoli przypomnieć o swoich babci czy dziadku?
R.
Bohaterowie w prosty, prawie obrazowy sposób opowiadają historię osób z różnych zakątków Polski, którzy zostają zmuszeni do zostawienia swojego obecnego miejsca zamieszkania, swojego dobytku i przeniesienia się w całkiem nowe miejsce – nadmorską miejscowość zamieszkaną od dawna przez Niemców. Nie jest to proces łatwy, a tułaczce do nowego domu towarzyszy stale pytanie „Czy w ogóle znajdziemy to, czego szukamy?”.
Spektakl jest sentymentalną podróżą do przeszłości, do korzeni, do często niełatwej historii swoich przodków. Nie ogranicza się ona jednak tylko do jednej, polskiej perspektywy. Zwraca też uwagę na drugą stronę medalu, czyli na Niemców, którzy znajdują się w takiej samej sytuacji, postawieni przed faktem dokonanym, konieczności opuszczenia swojego dotychczasowego domu.
Co przykuwa uwagę, to wspaniała plastyka obrazu i wykorzystanie w zasadzie jednego rekwizytu – drewnianego pudełka, które poprzez bagaże czy domy, po pociąg i młyn, tworzy rzeczywistość i oddaje wiernie charakter tamtych czasów.
W dobie gdy media społecznościowe, ale też sztuka z teatrem włącznie, kuszą by mówić i myśleć tylko o sobie, o swojej teraźniejszości, by wykrzyczeć swoje myśli, by jak najlepiej się zaprezentować, spektakl teatru „W krzywym zwierciadle” ( jak z resztą wiele innych spektakli prezentowanych na tym festiwalu) wraca do przeszłości, do własnych korzeni. Zadaje pytanie co nas ukształtowało, w jaki sposób nasza przeszłość i przodkowie odcisnęli w nas swój ślad?
A może po prostu, tak jak mi pozwoli przypomnieć o swoich babci czy dziadku?
R.
Komentarze
Prześlij komentarz