Heappening "Oswajanie Kantora" - relacja Magdaleny Gancarczyk i Julii Siekańskiej

Pierwszy dzień festiwalu uwieńczył happening "Oswajanie Kantora" i wizyta w Cricotece. Przeczytajcie relacje Magdaleny Gancarczyk i Julii Siekańskiej

“Oswajanie Kantora”
Happening, czyli co się zdarzyło na Kładce Bernatce Karawana ruszyła. Grupa niepokojąco wyglądających kreatur, które na każde pytanie odpowiadały: “Klasa umarła!” zatrzymała się dopiero przy słynnym moście. Naszym oczom ukazała się biała rama od obrazu, przez którą każdy (bez wyjątków) musiał przejść, by przekonać się, co się wydarzy po drugiej stronie kładki. Kim oni są? Postaci nic nie mówiły, ale wyraźnie został postawiony warunek: jeśli chcesz zobaczyć nasz świat, musisz wykonać wysiłek i wejść w niego bez reszty. Weszliśmy więc! Cały czas mijały nas te same typy, żałobnicy w czarnych koronkowych tiulach, z welonami a każdy z nich dzierżył w dłoni dziurawy parasol. Każdy kolejno wchodził na podest, a potem z rezygnacją z niego zstępował. “To żywe obrazy!” dało się słyszeć na każdym kroku. Jeden z nich, tajemniczych żałobników zatrzymywał przechodniów i angażował ich jako wypełnienie pustej ramy obrazu. Każdą z takich sytuacji przyjmowano z gorącym entuzjazmem. Przedstawienie miało charakter humorystyczny, a jednak coś niesamowicie gorzkiego kryło się w środku. Gdzieś wciąż czaił się temat śmierci. Kolejny obraz. Postaci z idealnie białymi twarzami i nieobecnym spojrzeniem rozpoczęły swoją historię. Każdy trzymał w ręce lalkę lub może swoje alter ego? Postaci poruszały się schematycznie po konkretnie wyznaczonej drodze. Być może były w coś uwikłane… W końcu karawana ostatecznie się zatrzymała. I wtedy spektakl zaczął się na nowo! Scena przypominała animację Zbigniewa Rybczyńskiego “Tango”, dlatego również warto wspomnieć o nieodłącznym akordeonowym tle muzycznym. Typy kolejno pojawiały się na scenie i kontynuowały swoją grę. Robiło się ich coraz więcej i więcej. W końcu powstał chaos. Potem każdy po kolei znikał ze sceny. Całość wydarzenia miała niejasny, choć magiczny wyraz. Świadkowie happeningu od razu stawali się jego częścią. Ostatni monolog stanowił apel o wyrwanie się z rutyny życia, o przełamanie schematu i stanie się człowiekiem wolnym. Kiedy widziane obrazy potraktuje się jako wołanie o wolność, wszystko staje się jasne...









































































Komentarze

Popularne posty