Teatr Ruchu Forma „Wracając” w reżyserii Anety Struglik - recenzja Stanisław Chludziński
Gorące przemyślenia po pierwszym spektaklu
Nie rozumiem Teatru Ruchu może jestem po prostu za głupi. Historia,
którą aktorzy wyrazili poprzez ruch opowiadała o (tak mi się wydaje) chłopaku, dziewczynie
i ich związku. Mieli wzloty jak i upadki. Jednak pod koniec rozchodzą się w
burzliwej kłótni. Kobieta tęskni za mężczyzną i... koniec. Aktorzy mieli
arcytrudne (przynajmniej według mnie) zadanie, czyli porwać widza w 3 osoby
tylko za pomocą ruchu. Czy im się udało? Sam nie wiem. Z jednej strony ich
ruchy oraz emocje były zrozumiałe, ale całość była dla mnie dość trudna w
odbiorze. Na pewno przeszkodziła mi w tym monotonna muzyka. W połączeniu z ich ruchem i ekspresją budowało to odpowiedni klimat, lecz bardzo przytłaczający.
Na przykładzie tego spektaklu możemy zauważyć niedobór męskich aktorów,
ponieważ rolę mężczyzny podjęła kobieta. Burzyło to całokształt. Po sztuce nie
miałem absolutnie żadnych przemyśleń, ten spektakl
był po prostu nie skierowany do mnie.
Stanisław Chludziński
Komentarze
Prześlij komentarz